Siedzi na spotkaniu Pan. Wysoki. Atrakcyjny. Dzierży w dłoniach swoja polisę. Kupił ją kilka lat temu. Polisa jest dobra, bo jest dość tania i zabezpiecza Panu wszystko.
Pan ma kredyt hipoteczny na 400 000 zł i mieszkanie warte mniej więcej tyle co kredyt. Pan mieszka w tym mieszkaniu z partnerką. Pani jest sympatyczna i postanowiła się ubezpieczyć u mnie. Rozmawiam z Panią, ale Pan badawczo zerka to na mnie, to na polisę. Uśmiecha się delikatnie. Potem szeroko. Wygląda na bardzo zadowolonego z tego co tam widzi.
Postanawiam wciągnąć Pana w rozmowę:
Ja: Widzę, że ma Pan polisę w firmie XX, to świetnie. Czy chciałby Pan, żebym spojrzała co jest na tej polisie i żebyśmy zweryfikowali, czy polisa przystaje do Pana obecnej sytuacji?
Pan: A tak, bardzo chętnie… ale ja mam tu wszystko, mam kredytu na 400 000 zł, a polisę mam na 460 000! – powiedział dobitnie, zabrakło tylko uderzenia pięscią w stół by podkreślić fakt posiadania tak doskonale skonstruowanej polisy.
Ja: OK, świetnie. Niech popatrzę… – a tam:
10 000 zł na wypadek śmierci
100 000 zł na wypadek śmierci wskutek nieszczęśliwego wypadku
200 000 zł na wypadek śmierci wskutek nieszczęśliwego wypadku komunikacyjnego
50 000 zł na wypadek ciężkiej choroby
50 000 zł na wypadek kalectwa wskutek nieszczęśliwego wypadku
50 000 zł na wypadek uszczerbku wskutek nieszczęśliwego wypadku
Mowę mi odebrało. Jak się zsumowało to rzeczywiście miał 460 000 zł.
Ja: Ale tu jest suma ubezpieczenia tylko 10 000 zł. Gdyby zginał Pan w wypadku komunikacyjnym no to wtedy będzie wypłata 310 ooo zł, ale to i tak za mało.
Pan: Agentka mi powiedziała, że mam na polisie 460 000 zł i kredyt zabezpieczony. Właściwie to i tak bez różnicy, bo jak on umrę to kredyt wygaśnie. Przecież jestem jedynym kredytobiorcą…
Ja: … – nic nie powiedziałam. Zatkało mnie.
Wyjaśniając, to kredyt nie wygaśnie tylko przejdzie na jego spadkobierców. To oni będą się musieli martwić z czego kredyt spłacić.
Partnerka będzie musiała się wyprowadzić z tego mieszkania, chyba że „teściowie” pozwolą jej w tym mieszkaniu mieszkać w dalszym ciągu.
Pan się nie doubezpieczył na brakujące kwoty, bo jego agentka po awanturze jaką jej zrobił, przestała odbierać telefon.