Gdy przeczytałam TEN artykuł to mi łapki opadły. Polisa z automatu. Przychodzisz, skanujesz kod z dowodu rejestracyjnego, bzyk bzyk i dostajesz polisę. Super. Szybko, tanio i bez miliona zbędnych pytań, które zadałby dobry agent.
Klienci będą zadowoleni na pewno kwestia tylko jak długo ten stan się utrzyma. Podejrzewam, że do pierwszej stłuczki lub problemów z samochodem. Nie chce mi się wierzyć, że kupując polisę z automatu klient sprawdzi czy naprawa jest na częściach oryginalnych, czy ubezpieczenie obejmuje szyby, jaki jest zakres assistance, a przede wszystkim w jakiej wysokości jest udział własny w szkodzie.
Ciekawe też w jaki sposób człowiek stojąc przy automacie zapozna się z warunkami ogólnymi. A przecież autoryzując zakup potwierdza, że zapoznał się z warunkami ogólnymi. I kolejne nieszczęście gotowe. Chyba, że kolejka stojąca za klientem nie będzie miała nic przeciwko, że kupujący będzie przez kilkanaście minut czytał kilkadziesiąt stron dokumentów.
Wiele do życzenia będzie też pozostawiała weryfikacja wysokości zniżek w Ubezpieczeniowym Funduszu Gwarancyjnym. Czasami okazuje się, że nie widać części historii klienta i wtedy przyznaje się zniżki w deklarowanej wysokości na podstawie oświadczenia klienta. Agent jednak informuje czym grozi podanie nieprawny. Sądzę, że w przypadku automatu klient nie będzie miał skrupułów by klikać zniżki maksymalne, bo oprócz bezdusznej maszyny może wyświetlającej komunikat, nikt nie będzie dodatkowym sumieniem klienta.
Pożyjemy zobaczymy. Tu link do artykułu gdyby ten u góry strony nie był widoczny: http://clmag.pl/polise-oc-kupisz-w-automacie-tak-jak-coca-cole/
Oczywiście przypominam, że dla moich klientów mam dodatkowe zniżki na ubezpieczenia komunikacyjne.